Strona główna Antica Wyprawa dookoła Świata
     
historia 1980-1991 | horn 1998-2000 | śladami polaków 2003-2004
 
 
: Przebieg rejsu

: Mapa

: Wspomnienia

: Galeria

: Księga Gości

: Napisz do nas


: Zamów biuletyn
   


Z Gladstone do Vanuatu - str.2

Najbardziej spokojną, wręcz nostalgiczną wyspą tej części rafy jest mała wysepka North-West z piękną długą plażą z białego koralowego piasku, ładną laguną i mangrowym lasem wewnątrz. Przed laty w roku 1892 przepływający tędy szkuner stanął na kotwicy u brzegów wyspy, a załoga i pogrążeni w bólu rodzice pochowali na wyspie trzyletnią dziewczynkę imieniem Lia. Napis na białym krzyżu głosi: In memory of Lia Sundall 3yr old girl daughter of capt and Mrs Sundall of schooner "Mary" died of convulsions in 1892. R.I.P.
Obecnie każdy, kto odwiedza ten grób, oprócz modlitwy, kładzie obok grobu kawałek korala lub muszelkę. Taki się tu utarł zwyczaj. Żegnamy tę dawną bazę poławiaczy żółwi ze smutkiem, zostało tam przecież trochę naszych uczuć.

W ramach wojaży po Wielkiej Rafie Koralowej, zorganizowaliśmy jeszcze wyprawę na Great Keppel Island i sąsiednie wyspy. Nasze wrażenia były równie ciekawe jak podczas rejsów po rafie. Wyspy typu wulkanicznego, wysokie, dające dobrą osłonę dla jachtu na czas kotwiczenia. Odwiedziliśmy kolejno kilka z tych wysp. Na Hommocky znaleźliśmy duże groty w skalach nadbrzeżnych. Wpłynęliśmy tam na dinghy z duszą na ramieniu, ponieważ wpadająca do groty fala była bardzo niebezpieczna dla naszej malej łódki, a jednocześnie efekty wizualne i akustyczne wewnątrz były fascynujące. Weszliśmy na dwa dni do Rosslyn Bay, tam mieliśmy się spotkać z Polonią Rockhampton i okolic. Spotkania przeciągnęły się do trzech dni i były jednymi z najbardziej miłych w całej naszej podróży. Zaowocowały później wspólnymi spotkaniami na pokładzie "Antiki" w krótkim rejsie na rafę i w rejsie do Brisbane.

Nasz pobyt na Wielkiej Rafie powoli dobiegł końca.

To już początek października, kończą się nasze australijskie wizy i rozpoczyna się sezon i cyklonów. Żegnamy Gladstone, żegnamy naszych przyjaciół Kasię i Czesia z rodzinami oraz Stefana. Spędziliśmy z nimi kilka miesięcy prawie jak w rodzinie. Czas nagli - odpływamy do Brisbane. Mieliśmy tylko 10 dni na zorganizowanie prawie 6-miesięcznej wyprawy w najbardziej egzotyczne regiony świata, regiony jeszcze najmniej skażone cywilizacją. Cumujemy w Manly w marinie i rzeczywiście cały nasz czas w Brisbane wypełniony jest pracą po brzegi. Zaopatrzenie; w żywność, w narzędzia, materiały, odzież oraz setki, setki drobiazgów, które mogą okazać się niezbędne w tej wyprawie. Tego nie kupimy tam gdzie płyniemy. I znowu starzy wypróbowani przyjaciele przychodzą nam z pomocą. Wyszukują te setki potrzebnych rzeczy, zwożą to swoimi samochodami, doradzają, pomagają. W efekcie tej zbiorowej pracy 17 października jesteśmy gotowi do drogi. Następnego dnia odbieramy broń, robimy odprawę wyjściową, tankujemy paliwo i w drogę.

Osobiście jestem bardzo podekscytowany tym co nas może czekać w najbliższych miesiącach i przez skórę czuję, że będzie to bardzo ciekawa i fascynująca część wyprawy. Obawy moje dotyczą tylko cyklonów i malarii wychodzimy im przecież naprzeciw. Jest to duże ryzyko, ale przecież nic nie ma za darmo. Bardzo mało jachtów zapuszcza się w ogóle w te regiony, a już żadne w okresie od listopada do kwietnia. Mimo to decydujemy się podjąć to ryzyko.


   
: Saga rodu Mastersów

: Zagłada miasta Rabaul

: Z Gladstone do Vanuatu

: Z Guadalcanal do Darwin cz. I

: Z Guadalcanal do Darwin cz. II

: Z Guadalcanal do Darwin cz. III

: Z Guadalcanal do Darwin cz. IV

 
     
« poprzednia | 1 | 2 | 3 | następna »
       
               
  Copyrights 1998-2009 (c) Mirek Wąsowicz - All Rights Reserved