Strona główna Antica Wyprawa na Horn
     
historia 1980-1991 | dookoła świata 1991-1997 | śladami polaków 2003-2004
 
 
: English


: Horn

: Raporty

: Zdjęcia

: Mapa

: Listy

: Napisz do nas

: Zamów biuletyn
   


21.11.1999 Niedziela

"Czwarty dzień w drodze z Cocos Island. Wiatry nadal nam sprzyjają, tylko pogoda bardziej deszczowa i burzliwa. Do Panamy pozostało nam okolo 270 mil.

Wydarzenia, które zdominowały nasz ostatni tydzień to podejście i pobyt na Cocos Island. W nocy 15.11.99, na 10 mil przed Cocos Island w przelotnych deszczach postawiliśmy Anticę w dryf oczekując świtu, aby podejść do wyspy. Nie mieliśmy map więc byliśmy bardzo ostrożni. Rankiem na silniku podeszliśmy do tonącej w chmurach i deszczu zielonej wyspy, tak różnej od skalistych Galapagos. Kierowaliśmy się na widoczny z dali duży wodospad. W pewnym momencie na około 2 mile przed wyspą pojawiły się przy naszych burtach duże delfiny. Kilka z nich z prawej burty zaczęło wyskakiwać w góre upadając bokiem w wodę, natomiast kilka następnych z lewej burty napływało na dziób Anticy, zachowując się tak jakby chciały nas odepchnąć od brzegu. Zmieniliśmy kurs o 30 stopni i delfiny uspokoiły się. Dalej nam towarzyszyły, ale już spokojnie. Dwie mile dalej spotkaliśmy, dużą łódź patrolową z parku narodowego Cocos Island, która pilotowała nas aż do kotwicowiska w Chatham Bay. Tutaj dopiero dowiedzieliśmy się, że byliśmy bardzo blisko niewidocznej podmorskiej skały. Załoga patrolowca widziała nas, ale nie mogła nas ostrzec gdyż miała popsute radio.

Wyspa zrobiła na nas duże wrażenie, prawdziwie tropikalna z dżunglą jak z zaczarowanej bajki; dużo ptactwa i ryb. Cocos Island jest ścisłym rezerwatem przyrody i jest własnością rządu Costa Rica. Rezerwat ma doskonale zorganizowane służby patrolowe i woluntariuszy z całego świata wszyscy traktują swoją pracę bardzo serio. Resztę dnia spędziliśmy na jachcie ponieważ lało okropnie. Drugi dzień spędziliśmy na wyprawie przez tropikalną dżunglę i góry do głównej bazy leśnych strażników w Warf Bay. Droga była górzysta i śliska po ostatnich deszczach, a szlak trudny. Wieczorem wróciliśmy do Chatham Bay. Przynieśliśmy ze sobą papaye i nogę dzikiej świni, podarunek od strażników. Zjedliśmy ją tego samego wieczora. Ostatni dzień pobytu na wyspie spędziliśmy pracowicie przywożąc z lądu świeży zapas wody pitnej, troche papayi i orzechów kokosowych. Kilka godzin nurkowaliśmy z rekinami i mnóstwem ryb, na które tutaj nikt nie poluje. Widzieliśmy też dużego żółwia i mantę.

Ciekawostką tej wyspy jest nieodkryty do dzisiaj skarb piratów z XVII wieku. Jeden z upartych poszukiwaczy, Niemiec spędził tu 15 lat w pogoni za skarbem, niestety bez rezultatu. Drugą ciekawostką jest potok spadający ostro z gór, pełen olbrzymich głazów, na których wyryte są nazwy statków i załóg, które tu w przeszłości gościły. Dzisiaj jest to zabronione. Znaleźliśmy głazy z nazwami statków kpt. Morgana, a także Jacques Cousteau. Szukaliśmy też kamienia z podpisem Gedanii, która odwiedzała tę wyspę w latach 80, ale po kilku godzinach poszukiwań zrezygnowaliśmy. Odbyliśmy też drugie spotkanie ze strażnikami, tym razem na Antice. Było bardzo interesujące. Wymiana upominków, ostatnia kawa i w drogę."

kpt. Jurek Wąsowicz

   
: raport 46
: raport 45
: raport 44
: raport 43
: raport 42
: raport 41
: raport 40
: raport 39
: raport 38
: raport 36
: raport 35
: raport 34
: raport 33
: raport 32
: raport 31
: raport 30
: raport 29
: raport 28
: raport 26
: raport 24
: raport 23
: raport 22
: raport 21
: raport 20
: raport 19
: raport 18
: raport 17
: raport 16
: raport 15
: raport 14
: raport 12
: raport 11
: raport 9
: raport 8
: raport 7
: raport 6
: raport 5
: raport 3
: raport 2
: raport 1
 
     
<<< poprzedni | następny >>>
       
               
  Copyrights 1998-2009 (c) Mirek Wąsowicz - All Rights Reserved